fbpx

Accessibility Tools

Skip to main content

Szwajcaria: nie wyburzaj, tylko rozbieraj i wykorzystuj ponownie

Okna, kamienne elewacje, a nawet dźwigary i inne stalowe elementy z rozbiórki można z bardzo dobrym efektem wykorzystywać ponownie. Tak konstruowane budynki będą mieć zarówno o wiele niższy ślad węglowy jak i mogą być przykładami eleganckiej i ciekawej architektury. Strategia ta wymaga jednak „polowania” na surowce, a inwestor do końca nie wie jak ostatecznie będzie wyglądać jego nieruchomość – to zależy bowiem od zdobywanych materiałów.

Dlaczego wykorzystywać ponownie materiały i elementy takie jak np. stolarka okienna, które dziś trafiają wprost na skup złomu lub wysypiska? – Jest już zbyt późno, aby planować obniżanie śladu węglowego w przyszłości, sektor budownictwa musi się zmienić natychmiast – tłumaczył na Festiwalu Naturalnego Budowania Christoph Müller ze szwajcarskiego biura projektowego „Zirkular”. A jedną z dróg do zmiany jest cyrkularne budownictwo czyli zastosowanie w branży budowlanej na szeroką skalę zasad Gospodarki Obiegu Zamkniętego (GOZ). Zgodnie z nimi tworząc nowe konstrukcje należy używać tego, co już istnieje, czyli np. zamiast wyburzać istniejące budynki
– modernizować je, a budując czy modernizując – używać materiałów z rozbiórek.

Tę filozofię „Zirkular” zastosowało przy przebudowie budynku Kopfbau 118 w szwajcarskim Winterthur, który jest wręcz modelowym jej przykładem. Do starego, postindustrialnego dwupiętrowego budynku należało dobudować 3 nowe piętra. Zamiast sięgać po nowe materiały do postawienia tych kondygnacji, użyto stalowych dźwigarów nośnych z wyburzanego supermarketu w Bazylei. Klatkę schodową wzięto w całości z rozbieranego 28-letniego biurowca Orion firmy ubezpieczeniowej z Zurychu. Biurowiec ten skonstruowano z materiałów tak wysokiej jakości, że po ponad ćwierć wieku nadal nadawały się one do użycia – wykorzystano więc trzyszybowe okna, granitowe płyty elewacyjne (trafiły do wewnątrz jako wykończenia ścian). Poza tym zamontowano używane, a nie nowe panele fotowoltaiczne, podłogi, sufity, a nawet wyposażenie kuchni.

Müller podkreślał przy tym, że taka budowa wymaga nieustającej współpracy architekta, wykonawcy oraz inwestora – ponieważ początkowy projekt nieustannie ewoluuje pod wpływem tego, jakie materiały „z odzysku” udaje się zgromadzić. I tak np. trzeba było zmodyfikować wysokość nowobudowanych kondygnacji, aby dopasować je do gotowej klatki schodowej, podwoić liczbę instalowanych grzejników ponieważ zdobyto dużą ich liczbę, ale o niewielkich gabarytach.
– Projektując trzeba zostawiać marginesy na nieco inne np. szersze okna, schody. Forma podąża za materiałem – wyjaśniał Müller. – Budynek ostatecznie był zupełnie inny niż zaprojektowany pierwotnie.

Zdaniem Müllera nie ma jednak innego wyjścia. Przytoczył on przykład: w 2015 r., w związku z Porozumieniem Paryskim sporządzono obliczenia dotyczące emisji CO2 przez budownictwo publiczne w Zurychu, przy założeniu osiągnięcia net-zero w 2040 r. Obecnie dokonana korekta tych obliczeń wykazała, że aby dotrzymać tych ustaleń praktycznie należy przestać stawiać jakiekolwiek nowe budynki już w… 2028 r.

Podobne trendy prezentowali także paneliści z polskich biur architektonicznych. Ich zdaniem należy „naturalizować” istniejącą już infrastrukturę przy każdej możliwej okazji.  – W każdym projekcie trzeba szukać zmniejszenia emisji, nie dzielić projektów na w 100 proc. naturalne i inne, w których stosuje się sztampowe rozwiązania, tylko za każdym razem walczyć o zmniejszenie śladu węglowego
– tłumaczył w trakcie swojego wystąpienia na Festiwalu Michał Koziej z pracowni „Koziej architekci”. Może to być zielona elewacja, która zmniejszy nagrzewanie i zatrzyma trochę wody, tynki naturalne we wnętrzach itd. – Wykorzystywać to co jest, istniejące budynki. Tę cegłę już kiedyś wypalono, nie ma sensu tego burzyć i stawiać nowe, nawet lepsze, tylko dogęszczać i wykorzystywać ponownie stosując materiały naturalne – mówił Koziej. Jego pracowania przygotowuje obecnie adaptację budynku szkoły, typowej „Tysiąclatki” z czasów PRL, na potrzeby kliniki diagnostycznej i użyje w tym celu elementów z drewna klejonego.

– Realizacje z materiałów naturalnych wchodzą na świecie do mainstreamu, architekci myślą coraz bardziej nie tylko o tym, jak ma coś wyglądać, funkcjonować, ale z czego ma być zrobione. Trzeba przekonywać do tego inwestorów i szukać argumentów – podsumował Koziej.

(zdjęcia: Martin Zeller)